Ja sie zastanawiam jak mozna wykazać sie takim brakiem profezjonalizmu umieszczając błeny opis życia św. Franciszka z Asyżu, stygmatyka w filmie poswięconym własnie stygmatom. Pomijając tą kwestie film jest naprawde ciekawy... gdy ogląda sie go z lekkim przymróżeniem oka, ponieważ takie historie na pozór mają mówić o chrzescijanstwie, a jest wrecz na odwrót. Tak jak jest z
kodem Leonarda da Vinci Dana Browna